Kim jesteś w agencji i czym się zajmujesz?
W agencji zajmuję stanowisko designera 3D. Przenoszę pomysły, fizyczne przedmioty i rysunki na ekran monitora.
Jak to wygląda w skrócie?
Po dokładnym zdefiniowaniu potrzeb klienta przygotowuję zarys działań. Często najpierw zbieram materiały, które są pomocne w tym procesie (np. z każdej strony fotografuję przedmiot, który mam wymodelować i wymiaruję go do rzeczywistej skali). Najbardziej czasochłonnym etapem zazwyczaj jest samo modelowanie. Dobieram
odpowiednie materiały i oświetlenie – i tak pojawiają się cienie, refleksy i chropowatości projektu. I zaczyna się magia! A wymodelowane krzesło, pilot czy lampa stają się coraz bardziej realne. Ostatnim krokiem jest dobór odpowiedniego kadru i... kliknięcie przycisku render. Komputer przelicza wszystko i prezentuje gotowy efekt: albo statyczną grafikę, albo animację.
Po co robisz to, co robisz?
Po całym dniu przed ekranem potrafię spędzać przy komputerze kolejne godziny, ucząc się czegoś nowego. Pewnie specjaliści od ergonomii pracy powiedzieliby mi
co o tym myślą :śmiech: Po co? A choćby tylko po to, żeby... wiedzieć. Dlatego odpowiadając na Twoje pytanie: myślę, że dla rozwoju. I wychodzi mi to na plus. Klientom także – bo mogę oferować im coraz ciekawsze i bardziej dopasowane rozwiązania. W grafice 3D lubię to, że nie ma w niej ograniczeń. Jedyne, co może ograniczać, to umiejętności, dlatego wciąż się rozwijam. Gdy potrzebuję czegoś bardzo nietypowego – powiedzmy, otwieracza do piwa w kształcie kosiarki z napisem „Dla Taty” – najprawdopodobniej nie znajdę go w żadnym z dostępnych banków zdjęć. Mogę za to stworzyć go od zera. Dokładnie tak, jak go sobie wyobrażam.
Co Cię motywuje?
„Wow, bierzemy!” po drugiej stronie ekranu. Oczywiście: to, czy lepszy jest projekt 3D, czy płaski, zależy od tego, jak i gdzie chce się go użyć. Zauważyłem jednak, że kiedy klienci widzą swój produkt w tak realistycznej wersji, a nie tylko w formie płaskiego obrazka – reagują z większym entuzjazmem. Jaka jest Twoja historia? Nie będzie tu dramatów i zwrotów akcji – raczej upór i zafiksowanie. Co prawda z jestem grafikiem z wykształcenia, ale w praktyce byłem nim znacznie wcześniej niż na papierze. W szkole średniej – a chodziłem do technikum informatycznego – w trakcie lekcji miałem stały dostęp do komputerów. Ciągle zbierałem od nauczycieli uwagi za zajmowanie się grafiką zamiast zadanymi przez nich zadaniami. Dlatego pasja stała się moją pracą bardzo naturalnie – tak w agencjach, jak freelancersko. Dziś łączę jedno z drugim.
Co Cię pasjonuje?
Wszelka aktywność, która pozwala zregenerować ciało po długich godzinach pracy przed komputerem – zwłaszcza rower czy wspinaczka. No i audiobooki.
Pochłaniam je w dużych ilościach, królują fantastyka i reportaże. Docenia je też mój kot, Pablo – paskudna kreatura, której jestem ogromnym fanem :znów śmiech:
Ty i Twoja praca w 3 słowach to...
To może nie będą trzy słowa, ale na pewno szukanie rozwiązań, tworzenie czegoś od zera. No i satysfakcja, która z tego płynie.